czwartek, 31 stycznia 2013
Rozdział 2.
Od czasu, gdy tutaj przyjechał minęły już dwa tygodnie. Leki brał regularnie, jego zachowanie było nienaganne, a problemy ze snem w mały stopniu zaczynały znikać. Na terapii od przyjazdu był tylko raz. Nie tolerował tego. Jego zdaniem nie było mu to do niczego potrzebne. Nie lubił o tym mówić, nie potrafił i nie chciał. Za to musiał uczestniczyć w spotkaniach grupowych, gdzie rozmawiał z nimi psycholog, a raczej on głównie mówił, a oni słuchali.
- Myśli i tak powrócą, ale postarajcie się je odsunąć. Macie do wyboru: albo panować nad swoim umysłem, albo pozwolić, by on zapanował nad wami. Doświadczyliście już drugiej ewentualności - pozwalaliście się ponieść lękom, nerwom, niepewnościom, bo każdy człowiek posiada skłonność do autodestrukcji. Dlatego…
Znowu przestał słuchać. Odpłynął gdzieś daleko… Jego uwagę przykuwało teraz coś zupełnie innego. Od jakiegoś czasu prócz wciąż kujących wspomnień w jego głowie było coś jeszcze... Ciekawość? Być może... Minionej nocy z jej sali było znów słychać krzyki i hałas, który robiła szarpiąc się z pielęgniarzami. Co jej było? Była… wariatką? Czy to coś poważniejszego? Nie mógł się dziś na niczym skupić, myślał tylko o tym, co tak naprawdę się stało.
Gdy wyszedł z sali i szedł korytarzem, by wrócić do siebie, pod jej pokojem stał doktor Lee i rozmawiał z małżeństwem. Kobieta wyglądała naprawdę na przerażoną i załamaną… Zwolnił więc kroku i postanowił chwilę posłuchać, o czym rozmawiają.
- Proszę pani, przyszła tu pani nie po to, aby dowiedzieć się o stan zdrowia swojej córki, ale po to, by wytłumaczyć się z jej próby samobójstwa. Ile ona ma w ogóle lat? – spytał lekko podenerwowany doktor.
- Dwadzieścia jeden. – odparł za kobietę jej mąż.
- A więc jest dorosłą kobietą, która powinna już trochę wiedzieć o życiu. Powinna już nie jedno przeżyć i być w stanie dokonywać wyborów. Od jak dawna córka mieszka sama?
- Od trzech lat… - odpowiedziała kobieta, a jej głos zatrząsnął się na końcu zdania.
- No proszę! Niezależna aż do bólu, a mimo to, tak bardzo nieodpowiedzialna…
Nie słuchał do końca. Nie chciał słuchać. Wszedł pospiesznie do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Spojrzał na ścianę, podszedł do łóżka i usiadł na nim wciąż nie spuszczając wzroku z miejsca, w które patrzył.
- Chciała się zabić? – powiedział sam do siebie. – To nie dorzeczne! Jak można próbować odebrać sobie życie? – nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Położył się i zasnął.
Obudził się prosto na kolację. Była ona podawana w stołówce, która znajdowała się naprzeciwko świetlicy, do której udawali się każdego wieczoru, aby spędzić trochę czasu na wspólnych rozmowach, na grach w szachy, czy karty. Na początku nigdy tam nie chodził, unikał innych osób. W końcu był jednym z tych, którzy nie do końca byli szaleni. Miał po prostu problemy zdrowotne, których mógł pozbyć się tylko w takim miejscu jak ten szpital.
Usiadł na kanapie, przy kominku i wziął do ręki książkę. Wcale jej nie czytał. Była ona tylko rzeczą, przykrywką, która tylko przysłaniała to, co naprawdę robił. Co jakiś czas przewracał strony, by nie wydało się podejrzane to, że wciąż czyta to samo. Wbił wzrok w bladą jak ściana, z podsiniaczonymi oczami blondynkę, która siedziała po drugiej stronie pomieszczenia. Wydawała się być inna, niż ostatnimi czasy. Była nienaturalnie blada i miał wrażenie, że chudła w oczach. Po chwili dziewczyna wstała i stanęła na środku pokoju. Rozejrzała się dookoła, usiadła na podłodze i rozpłakała się na dobre, krzycząc i głośno szlochając. Niektórzy pacjenci naśmiewali się z niej i z jej dziwnego zachowania, które dla nich było po prostu śmieszne.
- Dajcie jej środek uspokajający! - zawołała wchodząca pośpiesznie lekarka. - Panujcie nad sytuacją!
Ale pielęgniarz stał jak sparaliżowany. Lekarka wróciła z dwojgiem innych pielęgniarzy i nową strzykawką. Mężczyźni chwycili rozhisteryzowaną, szamoczącą się pośrodku świetlicy dziewczynę. Nie miał pojęcia dlaczego, ale odruchowo chciał wstać i kazać im ją puścić, co w sumie skończyłoby się tym, że on sam dostałby środek uspokajający.. Lekarka wstrzyknęła do ostatniej kropli środek w jej chude jak kij od szczotki przedramię. Widząc to, jak po chwili blondynka zaczęła słaniać się na nogach i odlatywać wypuścił ciężko powietrze. Kiedy tylko ją wyprowadzili wstał i spokojnym krokiem szedł do siebie. Nie mijał ich, tylko powoli szedł za nimi w bezpiecznej odległości. Jeden z pielęgniarzy chciał otworzyć drzwi, ale trzymali blondynkę tak niefortunnie, że nie mógł złapać klamki.
- Hej, Ty! – zwrócił się do Jongin’a. Brunet spojrzał w ich stronę zdziwiony, czy aby na pewno mówią do niego. – Pomóż nam. – nakazał wskazując drzwi. Podszedł do nich i otworzył drzwi do jej sali. Nie mógł ich wyminąć, więc musiał wejść do środka. Pielęgniarze byli tak zajęci tym, aby położyć dziewczynę do łóżka, że w ogóle nie zwrócili na niego uwagi. Miał więc czas, aby na spokojnie obejrzeć jej salę. Była jednak zupełnie inna, niż ta jego. Okno miało podwójne karty, ściany mimo tego, że wyglądały jakby były świeżo po remoncie, to w kilku miejscach były odrapane. Wyglądało to na ślady po paznokciach… Zmarszczył brwi i rzucił okiem na drugą część pokoju. Stało tam łóżko i szafa. Łóżko było wyższe, a z niego zwisały na podłogę białe, grube pasy. W kącie pod ścianą, która była najbardziej zniszczona stał wieszak na kroplówki, z pustym woreczkiem po jednej z nich. W końcu jego wzrok przykuła śpiąca już dziewczyna. Chciał jej się lepiej przyjrzeć, ale pielęgniarze wygonili go z pokoju. Kiedy był już na korytarzu obejrzał się za siebie zawieszając wzrok na drzwiach do jej sali. Wrócił do pokoju i dziś nie potrafił zasnąć. Patrzył w niebo, jakby czekał na spadającą gwiazdę. Nie ważne, że tej nocy ledwo było je widać. Kochał niebo i nie wyobrażał sobie tego, że byłby go pozbawiony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
;__;
OdpowiedzUsuńBiedna dziewczyna... </3
Mam nadzieję, że w następnym odcinku będzie mógł z nią porozmawiać... *w*
Nowy rozdział *___* ŚWIETNY.
OdpowiedzUsuńDlaczego On jest w tym szpitalu ? TT.TT
Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów aby zobaczyć rozwijającą się znajomość między Nimi <3.
Bisteee ; D
OdpowiedzUsuńChcę kolejny rozdział bo jestem ciekawa ^ ^
Bardzo ciekawe ^^ W wolnym czasie zapraszam do siebie;>
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale podoba mi się strasznie opis jej pokoju. Fajnie jest coś takiego wyobrażać
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, ponieważ tyle emocji przynosi opowiadanie <3
Podoba mi się ten rozdział <3. Czekam na więcej ,na prawde świetnie piszesz, życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekac następnego rozdziału ;-) Jestem ciekawa jak dalej potoczą się Ich losy <3 ;D / HyoRim
OdpowiedzUsuńDobrze, że zainteresował się tą dziewczyną. To lepszy sposób na zapomnienie, niż ta terapia.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie dziwi wypowiedź doktora o tej próbie samobójczej. Mam wrażenie, że te słowa, których on użył, nigdy by nie padły z ust lekarza. Zwłaszcza takiego, który ma z takimi przypadkami do czynienia bardzo często. Samodzielność i wiedza o życiu nie mają nic wspólnego z chęcią do życia! Co prawda zgadzam się tu z Kai'em, też nie rozumiem samobójców, ale dla wielu ludzi to wygląda jak jakieś wyjście.
Strasznie jestem ciekawa co się przydarzyło tej dziewczynie. Zawsze mnie bardzo interesowało co się dzieje w głowie takich ludzi jak ona. To przerażające, ale też fascynujące!
Czytam dalej ^^